środa, 22 maja 2013

Granice - Liza Marklund

Wydawnictwo Czarna Owca, Okładka miękka, 448 s., Moja ocena 5,5/6
Jedyny plus choroby, to fakt, iż nadrabiam w tempie błyskawicznym zaległości książkowe. 
Nigdy bym nie pomyślała, że powiem (napiszę) coś takiego - lubię Annikę Bengtzon. Skąd moje zdziwienie? A stąd, że od samego początku serii Annika irytowała mnie, nie (to niedomówienie) działała na mnie jak płachta na byka...takie jakieś nieogarnięte z niej (jak mawiała moja babcia) lelum polelum. A w Granicach Bengtzon zadziwiła mnie swoim postępowaniem i sprawiła, że jako do bohaterki literackiej mam do niej wielki szacunek. 
Za co? A o tym za moment.
Akcja książki rozpoczyna się od znalezienia zwłok pięknej kobiety. To już czwarta ofiara zamordowana w podobny sposób w krótkim czasie. Jednak początkowo nikt poza Anniką nie łączy tych zabójstw ze sobą, mimo, iż pewne elementy ewidentnie powtarzają się. Dziennikarka rozpoczyna samodzielne dochodzenie. Jednak jest to wątek poboczny. Głównym wątkiem jest porwanie Thomasa, męża Anniki. Został on uprowadzony w trakcie pobytu w Nairobi na granicy Kenii z Somalią razem z innymi przedstawicielami państw europejskich. 
Szantażyści przystępują do egzekucji kolejnych zakładników, a jednocześnie wysuwają coraz bardziej absurdalne żądania finansowe. Annika robi wszystko, by uratować swojego męża. I za to należy jej się ogromny szacunek. Jej mąż Thomas, to moim zdaniem (przepraszam za określenie) gnida pierwszej kategorii. Nawet jeżeli nie czytaliście poprzednich części serii, Marklund licznymi dygresjami wprowadzi was w dzieje tego związku. Zdrada Thomasa i brak szacunku do żony, to najłagodniejsze z jego licznych przewinień. Annika nie zważając na przeszłość prosi o pomoc przyjaciół, znajomych, urzędników, a także byłą kochankę męża. Dla niej najważniejszym jest uratować Thomasa, którego choć nie kocha (brawo, w końcu to sobie uświadomiła) szanuje za to, że jest ojcem jej dzieci. Annika doszła do pewnej granicy, od której nie ma już odwrotu. Bo tytułowe granice, to nie tylko te na styku, których został uprowadzony Thomas. To także granice w kontaktach międzyludzkich, granice wytrzymałości psychicznej, poświęcenia dla drugiego człowieka, których nie można przekraczać.
Marklund zastosowała w Granicach bardzo ciekawy zabieg, a mianowicie podwójną narrację. Narratorami są Annika i Thomas. Każde opowiada wydarzenia ze swojego punktu widzenia.
W książce nie brak swoistego przesłania, krytyki, potępienia. 
Granice to doskonała powieść społeczno-obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Gorąco zachęcam do lektury. Przygotujcie się na świetną książkę, bardzo realną opowieść oraz zaskakujące i wbijające w fotel zakończenie.

3 komentarze:

  1. Aż wstyd się przyznać, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytania żadnej książki z popularnej już Czarnej Serii. Być może "Granice" będą pierwszą powieścią, z którą się zapoznam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka wydaje się być bardzo ciekawa. Z chęcią po nią sięgnę :) Bardzo dobra recenzja :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie www.forestreviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale muszę to szybko nadrobić, bo skandynawskie kryminały uważam za najlepsze:)

    OdpowiedzUsuń