czwartek, 17 lipca 2014

„Fabrykantka aniołków” Camilla Läckberg



Fabrykantka aniołków to ostatni tom sagi kryminalnej Camilli Läckberg. Tym razem na wyspę Valö obok Fjällbanki wraca jej stara nowa właścicielka – Ebba. Wraz z mężem Martenem zaczynają remontować dom, ale ktoś bardzo chce ich od tego odwieść. Pewnej nocy zostaje podpalony ich dom, kilka dni później padają 2 strzały w kierunku Ebby. Przychodzi do niej widokówka z groźbą, by zaprzestała remontu. Ale Ebba nie odpuszcza, to dla niej terapia po tragicznej śmierci synka Victora i szansa na powrót do normalnego życia. Policjanci mają pełne ręce roboty.
Pojawienie się Ebby na wyspie powoduje, że znów odżywa historia sprzed lat, a właściwie dwie. Jedna z nich o fabrykantce aniołków – kobiecie, która zabiła kilka noworodków, praprababce Ebby. Historia niejako się powtarza, bowiem Ebba też "produkuje" aniołki, ale w pozytywnym sensie. Z krótkich rozdziałów pisanych kursywą wplecionych w tok głównej akcji poznajemy historię rodzinną bardzo nieszczęśliwych kobiet – Dagmar, Laury, Inez i Ebby. Druga niewyjaśniona historia dotyczy wczesnego dzieciństwa Ebby. Ona jako jedyna przeżyła tajemnicze i dotąd niewyjaśnione zniknięcie rodziny Elevanderów – rodziców i 3 starszego przyrodniego rodzeństwa. Tylko ona cudem ocalała w Wielką Sobotę 1974 roku. Ona i pięciu nastolatków, którzy nie pojechali do domu na święta, tylko zostali w prywatnej szkole o zaostrzonym rygorze prowadzonej przez jej ojca. Chłopcy nie zostali zaproszeni przez gospodarza na świąteczny obiad, więc popłynęli na ryby.
Śledztwo tajemniczego zniknięcia Elevanderów prowadził Gösta. To on zajął się malutką Ebbą i wielokrotnie przesłuchiwał nastolatków. Musiał zamknąć śledztwo z braku dowodów. Lecz sprawa przez lata nie dawała mu spokoju i jej akta trzymał w domu. Tą sprawą interesowała się przez jakiś czas również Erica. To ci dwoje w tajemnicy przed innymi policjantami, a zwłaszcza Patrickiem, sprawdzają różne tropy w świetle nowych wydarzeń, .m.in. zaczynają odwiedzać żyjących świadków tamtych zdarzeń. Teraz to dorośli mężczyźni, którym różnie się w życiu ułożyło i też mają swoje za uszami (projekt GIMLE, przekręty finansowe). Ich samych i ich problemy czytelnik poznaje już od początku powieści. Natłok obcojęzycznych nazwisk może na początku przytłoczyć i trochę namieszać, bowiem powieść Camilli Läckberg to jak pudełko puzzli – kilka, kilkanaście wątków to pojedyncze klocki, ale stopniowo łączą się one w większe całości aż do powstania kompletnego obrazu. A rozwiązanie spraw może zaskoczyć. Ale nieważne ile czasu minie od zbrodni, bo wcześniej czy później każdy powinien odpowiedzieć za swoje czyny.
Styl jasny i konkretny, klarowne opisy, ciekawie skonstruowana fabuła z wielowątkową akcją, lekkie pióro. Lecz według mnie największą siłą tej serii są bohaterowie.
Erica ze zmysłem spostrzegawczości, umiejętnością wyszukiwania i zdobywania informacji oraz pakowania się w tarapaty; drąży, dopóki się nie dowie wszystkiego. Patrick kieruje się zdrowym rozsądkiem i faktami, ale z prowadzeniem samochodu ma wciąż problemy. Bertil Mellberg, oficjalny szef policji, lubiący błyszczeć w mediach, to idealny przykład antypolicjanta. W tym tomie przeszedł samego siebie, kiedy niefachowo przeprowadził przesłuchanie, zaś na miejsce zbrodni wszedł przed technikami i wyjął ze ściany 2 pociski – jeszcze się cieszył, że zrobił to w rękawiczkach! Gösta ma swoje 5 minut, golf i samotność schodzą na dalszy plan, bo na pierwszym pojawia się dorosła już Ebba. Martin pojawia się tylko na początku powieści i w finalnej  akcji, bowiem zajmuje się swoją ciężko chorą żoną. Sekretarka Annie świetnie wyszukuje informacje, łagodzi Bertila i służy jako pomoc psychologiczna dla swych kolegów. Paula w zaawansowanej ciąży też chce być potrzebna, bo w domu się nudzi.
Fabrykantka aniołków ma otwarte zakończenie, co fanom Camilli Läckberg daje nadzieję, że może kiedyś autorka dopisze kolejne tomy. Bowiem książki tej szwedzkiej autorki czytają się same. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, którzy mogliby być naszymi sąsiadami, znajomymi. Bowiem w tych kryminałach nie tylko ważne są śledztwa, lecz codzienne życie policjantów z Fjällbanki i ich rodzin.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Niech to się nigdy nie kończy - Åke Edwardson






"Niech to się nigdy nie kończy" - to kryminał, który jest czwartą częścią serii kryminalnej znanego szwedzkiego autora powieści kryminalnych,  Åke Edwardsona, a której głównym bohaterem jest Erik Winter.  To moje pierwsze spotkanie z Winterem więc nie wiem jak jego postać ewoluowała, ale czytając tę książce zauważyłam, że  w przeciwieństwie do wielu tego typu książkowych detektywów, szczególnie w skandynawskich kryminałach,  jest  on dość sympatycznym młodym facetem, który żyje w nader udanym związku  małżeńskim a na dodatek jest świeżo upieczonym tatą co sprawia, że nie tylko praca zajmuje mu czas, gdyż w miarę możliwości musi udzielać się i w domu, chociaż przychodzi mu to z trudem, gdyż praca absorbuje go tak bardzo, że nawet na urlop nie bardzo ma kiedy się wybrać o co wciąż pretensje ma żona. 

        W Sztokholmie, w którym toczy się akcja tej powieści panuje niesamowity, męczący upał, który utrudnia funkcjonowanie wszystkim jego mieszkańcom i wszyscy marzą o tym, by jak najszybciej znaleźć się nad wodą. Winter również nie najlepiej się czuje w tej dusznej, gorącej atmosferze i to tym bardziej, że przestępcy, który gwałci i zabija nastolatki, to zupełnie nie przeszkadza a on sam musi włożyć w tej niesprzyjającej aurze sporo wysiłku umysłowego, by powiązać wszystkie fakty, które na dodatek jakby świadczą o tym, że to co się teraz dzieje już kiedyś się wydarzyło, by wspólnie z zespołem odnaleźć zabójcę jak najszybciej, by nie zdążył popełnić kolejnego przestępstwa.



Czytaj więcej>>>>>>>