niedziela, 25 maja 2014

"Anioły śniegu" James Thompson




James Thompson to Amerykanin, który od ponad 10 lat mieszka w Finlandii, ma żonę Finkę. Imał się różnych zawodów zanim został pisarzem. Anioły śmierci to pierwsza jego powieść, która rozpoczyna serię kryminałów osadzonych w scenerii mrozu i śniegu, w których główną postacią jest detektyw Kari Vaara. I co ciekawe… na końcu tej powieści wydawca zmieścił dwa pierwsze rozdziały kolejnego tomu – Łez Lucyfera.
Początek jakoś mnie nie porwał. Miałam wrażenie, że autor lub tłumacz uczy mnie języka fińskiego. I przyznam szczerze, że to mnie trochę zraziło. Scena zwolnienia jednej z pracownic w restauracji tak naprawdę niewiele wnosi do głównej akcji, co najwyżej pozwala poczuć klimat w miasteczku Kittila. Dopiero znalezienie zwłok imigrantki z Somalii bestialsko zmasakrowanych zaczyna właściwą akcję powieści. Elma Sufi to piękna czarnoskóra aktorka, którą ktoś brutalnie okaleczył i na koniec zamordował. Zabójstwo dokonano zarówno ze względów rasistowskich, jak i seksualnych…
Policjanci kierowani przez inspektora Vaara szybko działają, szybko znajdują różne powiązania i tropy, bo i fińskie zestawienia różnych danych nie są zbyt obszerne i w ciągu jednego dnia, a nawet kilku godzin można otrzymać dane z systemu komputerowego. W ciele denatki i na nim technicy odkrywają DNA 3 różnych osób. Pokój wynajmowany przez Elmę i znalezione w nim ślady wskazują na to, że nie była ona przykładną muzułmanką. Na jaw wychodzą różne grzeszki aktorki. Ale tak to już jest, że ofiara przestępstwa nie ma żadnej prywatności, wszystkie jej tajemnice są wywlekane na światło dzienne i szczegółowo zbadane, by znaleźć sprawcę zbrodni.
Sprawa wydaje się niby oczywista, już prawie rozwiązana – został aresztowany pewien mężczyzna, do którego detektyw mógłby mieć osobistą urazę za wydarzenia sprzed lat. Mimo osobistych powiązań Vaara nie rezygnuje ze śledztwa, chce je sam poprowadzić. Do pewnego momentu mu się to udaje. Jednakże rozwiązanie sprawy komplikuje fakt, że w kolejnych dniach śledztwa przybywa trupów. Samobójstwo nastolatka, zabicie męża przez żonę, morderstwo byłej żony inspektora… to kolejne ofiary, ale nie wszystkie.
Trudne śledztwo zaczyna się odbijać na życiu detektywa, w dodatku dręczą go traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa i nieudanego pierwszego małżeństwa, zaś jego ciężarna żona ma problem z przyzwyczajeniem się do tego surowego klimatu. W tym kryminale jest sporo z powieści obyczajowej – można poznać przeszłość i demony głównego bohatera, jego myśli i uczucia, mentalność Finów, ich codzienne życie.
Zbliża się czas Bożego Narodzenia, a to w Finlandii za kołem polarnym czas kaamos. To najbardziej ponury czas w Laponii. Czas, kiedy w Laponii przez 2 tygodnie panują ciemności i jest ogromny mróz. Ta niekończąca się noc i paraliżujący mróz powodują, że ludzie za kołem polarnym często cierpią na depresję, psychozy, odchodzą od zmysłów. I to do tego stopnia, że niektórzy nie wytrzymują napięcia i mogą zabić innych lub siebie. Często też popadają w alkoholizm i przede wszystkim nie uzewnętrzniają swoich uczuć oraz często milczą. Bo taka jest fińska kultura – pełna ciszy i izolacji.
Kari Vaara ma swoją teorię odnośnie zabicia Elfi, ale jego zdania nie podziela jego amerykańska żona Kate, z którą dzieli się szczegółami dochodzenia i swoimi teoriami. Vaara wymyśla plan zasadzki i wciąga w niego mężczyznę pierwotnie podejrzanego o zabicie aktorki. Z kolei Kate twierdzi, że jej mąż się myli i wszystko źle się skończy… Kto ma rację? Czyje przeczucia się sprawdzą?
Autor poprzez narrację pierwszoosobową wprowadza nas w klimat Finlandii – mroźny i ciemny, ale także samotny, milczący i trochę taki oschły jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie. Akcja jest spójna, toczy się normalnym rytmem nie ma tu żadnych zrywów, jest po prostu kolejny telefon o śmierci któregoś z bohaterów. Najwięcej dowiadujemy się o życiu detektywa i nim samym, a on to skarbnica bezużytecznych informacji. I rzeczywiście w powieści jest umiejętnie wplecionych kilka ciekawostek. Anioły śmierci to według mnie kryminał obyczajowy wart przeczytania choćby ze względu na kaamos.


6 komentarzy:

  1. "Anioły śniegu" mam w planach niedługo przeczytać. Interesuję się Finlandią, w przyszłości mam zamiar tam wyjechać i zamieszkać, dlatego nie dziwi mnie klimat powieści. Nie zdziwiło mnie, że panują, jak określiłaś, "oschłe kontakty międzyludzkie" - Finowie po prostu tacy są.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z chęcią zapoznam się z tą książką ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam wszystkie książki Thompsona. Bardzo dobre.

    OdpowiedzUsuń
  4. Skandynawskie kryminały mają w sobie coś niezwykłego - może to przez ten klimat są takie... surowe. W pozytywnym znaczeniu tego słowa. Książki nie czytałam, ale zapewne kiedyś po nią sięgnę. Pozdrawiam cieplutko, ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń