wtorek, 12 lutego 2013

O miłości słów kilka

Miłość - Hanne Ørstavik
"Miłość" Hanne Ørstavik

Ørstavik to norweska pisarka urodzona w 1969 roku. Zanim zaczęła się jej kariera pisarska studiowała psychologię i socjologię.
„Miłość” to niedługa powieść lecz mocno przygnębiająca i ciężka. Myślę, że na więcej nie starczyło by mi sił. Opowiada historię rodziny – matki i syna. Autorka rysuje relacje pomiędzy dziewięcioletnim Jonem i jego matką Vibeke. Dużą rolę w powieści odgrywa samotność bohaterów.
Historia opowiada jeden dzień z życia tej rodziny. Dzień przed dziewiątymi urodzinami Jona. Jon wciąż wyczekuje matki, miłego gestu i swoich jutrzejszych urodzin. Vibeke jest bardziej złożona. Początkowo wydaje się znudzona i bardzo egoistyczna, chce świętego spokoju. Później gdy poznaje przypadkowego mężczyznę w wesołym miasteczku widzimy, że strasznie pragnie miłości drugiego człowieka, że jest jej spragniona.
Jon to miły chłopiec lecz niestety zaniedbany przez matkę. Vibeke opiekuje się swoim synem ale jest chłodna emocjonalnie i mało zaangażowana. Nawet gdy głaszcze chłopca po głowie to bardziej zainteresowana jest swoimi paznokciami niż tym by sprawić mu przyjemność.
Vibeke z pewnością nie jest dobrą matką, nie jest może też taką całkiem najgorszą. Promyczkiem nadziei jest fakt, że i oni mają swoje rodzinne rytuały. Wspólne jedzenie kolacji zawsze kończy się w specjalny sposób.
„Udaje mu się wyłowić kiełbaskę, przełamuje ją na pół i podaje jej jedną cząstkę. Vibeke się uśmiecha. Ostatnią zawsze tak jedzą, dzielą się nią, bez żadnych dodatków.”
Jednak prócz wspólnego posiłku nic nie łączy tych dwóch osób. Każde zajmuje się sobą. Jon tłumaczy zachowanie matki przygotowaniami do jutrzejszych urodzin. Jego wyjaśnienia są bardzo życzeniowe. Chciałby aby mama poświęciła mu więcej czasu. Jednak żadne z nich nie podejmuje tematu jutrzejszego dnia. Jon wychodzi z domu aby nie przeszkadzać mamie w pieczeniu tortu. Vibeke wydaje się jednak nie pamiętać o urodzinach syna. Gdy Jon błąka się po miasteczku marząc o prezencie, Vibeke bierze relaksującą kąpiel, maluje paznokcie i wychodzi „w miasto”.
Każde z nich zachowuje się w pewien sposób niebezpiecznie. Nie raz będziemy martwić się o Jona. Autorka doskonale buduje napięcie, stwarza atmosferę ogólnego zagrożenia ze strony obcych ludzi. Vibeke jest nierozsądna. Zauroczona świeżo poznanym mężczyzną pragnie być z nim jak najdłużej, najbliżej.
Jest to smutna historia ponieważ największym niebezpieczeństwem czyhającym na małego chłopca nie jest świat i obcy ludzie. Niebezpieczeństwo czeka na niego u progu własnego domu. Jon zapomina kluczy. Pozostaje mu tylko czekać na powrót Vibeke. Na dworze panuje mróz, jest noc…

Recenzja pochodzi od aleksandra_czyta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz