niedziela, 13 października 2013

Święty Psychol - Johan Theorin


Uwielbiam to uczucie, kiedy po zamknięciu książki mam to poczucie, że właśnie przeczytałam coś dobrego. Tak do tej pory miałam ze wszystkimi książkami Johana Theorina. „Święty Psychol” nie należy do kwartetu olandzkiego, to zupełnie inna historia, której akcja ma miejsce głównie w sennym, małym miasteczku Valli. Nie jest to też kryminał, chociaż trupy są, nawet dwa, ale dopiero pod koniec książki. To raczej thriller z elementami powieści psychologicznej lub powieść psychologiczna z elementami thrillera. Nie mogę się zdecydować za która opcją się opowiedzieć. Za to oczywiste dla mnie jest to, że „Święty Psychol” to kolejna bardzo dobra książka szwedzkiego autora, podczas lektury której lęk czai się gdzieś pod skórą, a atmosfera zagrożenia wisi w powietrzu.

Szpital Psychiatryczny Świętej Patrycji nazywany jest przez mieszkańców miasteczka Świętym Psycholem. To tam za jego murami leczą się pacjenci, sławni niejednokrotnie na cały kraj z powodu strasznych czynów, których się dopuścili. Tuż obok szpitala mieści się przedszkole dla dzieci, których jeden  z rodziców znajduje się w owej leczniczej placówce. Przedszkole i szpital są połączone łącznikiem, przez który dzieci przechodzą do pokoju odwiedzin, gdzie mają okazję spotkać się z ojcem lub matką. Jest to ważny punkt terapii nie tylko dla pacjentów, ale także namiastka normalności dla dzieci, które w ten sposób nie są pozbawione kontaktu z rodzicem. W owym przedszkolu zwanym „Polaną” pracę otrzymuje nowy wychowawca przedszkolny Jan Hauger, mający już kilkuletnie doświadczenie w opiece nad dziećmi, jednakże do tej pory pracujący wyłącznie na zastępstwa, a praca w przyszpitalnym przedszkolu ma być jego pierwszą stałą pracą.

Z początku Jan nie budzi żadnych zastrzeżeń, wydaje się być sympatyczny i bardzo oddany dzieciom, ale z czasem dowiadujemy się o nim coraz więcej, a ta wiedza budzi ogromny niepokój. Jan bowiem ukrywa straszną tajemnicę, a nawet dwie. Jedna z nich dotyczy pewnej placówki o nazwie „Ryś” i zaginięcia pewnego chłopca, a druga dzieciństwa samego Jana. Szybko orientujemy się, że Jan nie wybrał „Polany” przypadkowo, to było głęboko przemyślane posunięcie. Coś więcej łączy Jana ze Świętym Psycholem...

Akcja „Świętego Psychola” jest niespieszna, ale wcale nie znaczy to, że się wlecze, przebiega w kilku przestrzeniach czasowych, ale wcale nie jest zagmatwana. Wszystko w niej jest przemyślane i logiczne, a Theorin świetnie buduje napięcie.
To książka o tym, jak bardzo można skrzywdzić dziecko i jakie dramatyczne konsekwencje tego ponosi już dorosły człowiek. To opowieść o samotności, niezrozumieniu, lęku przed ludźmi. To historia o wielkiej miłości z dzieciństwa, z którą nic się już później nie może równać. Niby wszystko jest takie jasne, proste i przewidywalne, ale to tylko pozory.
Prosta historia, a napisana w taki sposób, że emocje sięgają zenitu i tylko trochę słabną po przeczytaniu zaskakującego zakończenia.
Kolejna świetna książka Johana Theorina, która tylko zaostrza apetyt na więcej. 

1 komentarz:

  1. Wstyd się przyznać, ale Johan Theorin jest mi nieznany. Muszę szybko nadrobić zaległości, gdyż uwielbiam książki "z dreszczykiem". Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń