niedziela, 21 lipca 2013

Zimne serca - Gunnar Staalesen


Wydawnictwo Słowo/Obraz Terytoria, Tytuł oryginalny: Kalde hjerter, Okładka miękka, 288 s., Moja ocena 5/6
Zimne serca to dopiero 3. powieść Gunnara Staalesena wydana w Polsce. Tworzy ona wraz z innymi książkami cykl powieści powiązanych osobą Varga Veuma. Od 1977 r. pisarz stworzył ich już piętnaście, nie licząc powieści poza serią. Każdą z książek przetłumaczono na dwanaście języków. Kilka z powieści sfilmowano. Filmy z Veumem w roli głównej cieszą się sporym zainteresowaniem i dużym uznaniem skandynawskiej krytyki.
Nie jest to 1. obecność autora na naszym polskim rynku wydawniczym. Pierwsze tłumaczenie twórczości Staalesena (powieść Mord w Bergen) pojawiło się już w 1980 r., jednak przeszło ono w zasadzie bez echa.
Dopiero po ćwierćwieczu wydawnictwo Słowo/Obraz terytoria podjęło się próby zaadoptowania na nasz rynek literacki twórczości Staalesena. I była to moim zdaniem bardzo dobra decyzja. Kolejne powieści wydane u nas to - Wokół śmierci (2006) i właśnie Zimne serca (2010).
Gunnar Staalesen mimo fali zachwytu polskich czytelników literaturą skandynawską, a głównie kryminałami, jest bardzo mało znanym autorem, a szkoda wg. mnie. 
Debiutował w roku 1970 i do tej chwili wydał już kilkanaście powieści, których bohaterem jest Varg Veum.
Varg Veum jest prywatnym detektywem. W Zimnych sercach spotykamy go jako mężczyznę po pięćdziesiątce, mającego za sobą trzydzieści lat pracy zawodowej, nie tylko jako detektyw. Przez wiele lat pracował także w opiece społecznej, ma więc wyjątkowe predyspozycje do pracy detektywa i zna się na ludziach oraz na ciemnych stronach natury ludzkiej. I tu widzę pewne podobieństwo do mankellowskiego Wallandera – zmęczony, styrany życiem, częściowo wypalony, samotny detektyw po 50 -tce. Uwielbiam Wallandera i być może dlatego Varg Veum także przypadł mi do gustu.
Pewnego dnia u detektywa zjawia się prostytutka. Zleca mu ona odszukanie swojej przyjaciółki, która zaginęła kilka dni wcześniej. Podczas rozmowy wyznaje, że uczyła się w jednej klasie z synem Varga i nawet spotykała się z nim przez krótki czas. Pod wpływem tych słów Varg, który rozważał nawet zakończenie kariery i odejście na zasłużoną emeryturę, zabiera się ostro do pracy.
Szybko okazuje się, że dziewczyna zaginęła zaraz po tym, jak odrzuciła jednego z klientów. Ten okazał się mężczyzną bardzo agresywnym, inna kobieta, która przejęła zlecenie, wróciła niesamowicie skatowana.
Śledztwo żwawo posuwa się na przód. Okazuje się, że zaginiona pochodzi z patologicznej rodziny. I w tej patologii tkwi źródło jej problemów. W trakcie prowadzonego śledztwa wielokrotnie ta teza znajduje niestety potwierdzenie. Detektyw natrafia niespodziewanie na całą rzeszę rozmaitych świadków i podejrzanych.
I tu ogromne brawa dla autora, stworzył niesamowicie wprost różnorodną galerię postaci. Na kartach Zimnych serc wierzcie mi, znajdziecie niezłą ludzką menażerię.
Varg spotyka np. karykaturalną wręcz parą stręczycieli - Kjella i Rolfa. Pierwszy z nich to elegant postury boksera, który prowadzi teoretycznie legalny interes funkcjonujący pod hasłem „inwestycji w branżę rozrywkową”. Drugi - mały i chuderlawy giermek, wprowadza w czyn groźby karalne swojego wspólnika, recytując przy tym fragmenty nordyckiej Pieśni Najwyższego ( jak ustala Varg - cierpi na pourazowy syndrom trudnego dzieciństwa). Nie obrażając Norwegów, z powieści Staalesena wysnuwa się nieciekawy obraz z lekka psychopatycznego społeczeństwa, no przynajmniej jego bardzo dużej części, może to wina klimatu...? 
Detektyw poznaje także grupę pseudo - samopomocy sąsiedzkiej, która, kierując się (niby!) miłością bliźniego, kilkanaście lat wcześniej postanowiła uchronić od zła rodzinę Monsenów. Rada parafialna w imię sąsiedzkiej i chrześcijańskiej solidarności, roztoczyła opiekę nad rodzeństwem: Siv, Maggi i Karlem, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji podjętej decyzji. A konsekwencje są przerażające i autor bardzo dokładnie je opisuje.
Powoli (jak to w kryminałach skandynawskich bywa) Varg rozpracowuje każdą z osób oraz skomplikowane powiązania i zależności między postaciami. Bo, jak szybko wychodzi na jaw, nic nie jest tak proste, jak się na początku wydawało. W miarę zagłębiania się w śledztwo, wszystko zaczyna się jeszcze bardziej komplikować. Razem z detektywem poznajemy najbardziej brudną i brutalną stronę pięknego Bergen, gdzie toczy się akcja książki.
A to nie wszystko. Autor serwuje nam na prawdę psychologiczno – społeczną jazdę bez trzymanki. Czytając o wszystkich problemach, niepowodzeniach ich genezie i świrach, których na kartach książki nie brak, czułam się, jak na kolejce górskiej.
Bardzo ciekawy i unikalny jest sam Varg. Jest on bowiem nietypowym detektywem, jest detektywem filozofującym. A tak! Staalesen bardzo umiejętnie moim zdaniem w tok prowadzonego śledztwa wplótł filozoficzne i egzystencjalne rozważania śledczego. 
Dot. one głównie stanu norweskiego społeczeństwa, postępowania i charakteru poszczególnych osób oraz ogólnie pojętego życia. Porusza także ważne tematy społeczne, jak np. przemoc seksualna, alkoholizm etc. 
Jest to więc swoisty kryminał z przesłaniem, odrobinę umoralniający, wskazujący właściwą drogę. Ukazuje także wszystkie wypaczenia systemu prawnego i opieki społecznej w Norwegii. Ukazuje również, jak zbytnie (pseudo troskliwe) zaangażowanie w los biżniego może przynieść więcej szkody niż pożytku. Czyli potwierdza powiedzenie...nadgorliwość gorsza od...
Jednak w Zimnych sercach nie śledztwo jest najważniejsze, a cała jego otoczka, którą tworzą ludzie, ich problemy i konsekwencje podjętych decyzji.
Autor ustami i przemyśleniami detektywa oskarża społeczeństwo – za milczenie, za udawanie, że nic się nie dzieje, za lekceważenie cierpienia i strachu innych, za wiele innych niecnych uczynków. Oskarża społeczeństwo norweskie, które jego zdaniem często, zbyt często zachowuje się, jak te trzy małpki, z których jedna nic nie widzi, druga nic nie słyszy, a trzecia nic nie mówi. Czy to wam nie przypomina naszego społeczeństwa –ile jest takich przypadków, że nikt z sąsiadów nie reaguje na krzyki, na bicie,na sińce, na strach w oczach dziecka czy doroslego, a pożniej...póżniej jest już za póżno.
Z tego powodu jest to bardzo dobra proza i świetna książka z morałem i przesłaniem.
Mam nadzieję, że za jakiś czas zostaną przetłumaczone pozostałe tomy z Vargiem Veumem w roli głównej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz