Wydawnictwo Czarna Owca, Okładka miękka, 448 s., Moja ocena 5,5/6
Jedyny plus choroby, to fakt, iż nadrabiam w tempie błyskawicznym zaległości książkowe.
Nigdy
bym nie pomyślała, że powiem (napiszę) coś takiego - lubię Annikę
Bengtzon. Skąd moje zdziwienie? A stąd, że od samego początku serii
Annika irytowała mnie, nie (to niedomówienie) działała na mnie jak
płachta na byka...takie jakieś nieogarnięte z niej (jak mawiała moja
babcia) lelum polelum. A w Granicach Bengtzon zadziwiła mnie swoim postępowaniem i sprawiła, że jako do bohaterki literackiej mam do niej wielki szacunek.
Za co? A o tym za moment.
Akcja
książki rozpoczyna się od znalezienia zwłok pięknej kobiety. To już
czwarta
ofiara zamordowana w podobny sposób w krótkim czasie. Jednak początkowo
nikt poza Anniką nie łączy tych zabójstw ze sobą, mimo, iż pewne
elementy ewidentnie powtarzają się. Dziennikarka rozpoczyna
samodzielne dochodzenie. Jednak jest to wątek poboczny. Głównym wątkiem
jest porwanie Thomasa, męża Anniki. Został on uprowadzony w trakcie
pobytu w Nairobi na granicy Kenii z Somalią razem z innymi
przedstawicielami państw europejskich.
Szantażyści
przystępują do
egzekucji kolejnych zakładników, a jednocześnie wysuwają coraz bardziej
absurdalne żądania finansowe. Annika robi wszystko, by uratować swojego
męża. I za to należy jej się ogromny szacunek. Jej mąż Thomas, to moim
zdaniem (przepraszam za określenie) gnida pierwszej kategorii. Nawet
jeżeli nie czytaliście poprzednich części serii, Marklund licznymi
dygresjami wprowadzi was w dzieje tego związku. Zdrada Thomasa i brak
szacunku do żony, to najłagodniejsze z jego licznych przewinień. Annika
nie zważając na przeszłość prosi o pomoc przyjaciół, znajomych,
urzędników, a także byłą kochankę męża. Dla niej najważniejszym jest
uratować Thomasa, którego choć nie kocha (brawo, w końcu to sobie
uświadomiła) szanuje za to, że jest ojcem jej dzieci. Annika doszła do
pewnej granicy, od której nie ma już odwrotu. Bo tytułowe granice, to
nie tylko te na styku, których został uprowadzony Thomas. To także
granice w kontaktach międzyludzkich, granice wytrzymałości psychicznej,
poświęcenia dla drugiego człowieka, których nie można przekraczać.
Marklund zastosowała w Granicach bardzo
ciekawy zabieg, a mianowicie podwójną narrację. Narratorami są Annika i
Thomas. Każde opowiada wydarzenia ze swojego punktu widzenia.
W książce nie brak swoistego przesłania, krytyki, potępienia.
Granice
to doskonała powieść społeczno-obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Gorąco
zachęcam do lektury. Przygotujcie się na świetną książkę, bardzo realną
opowieść oraz zaskakujące i wbijające w fotel zakończenie.
Aż wstyd się przyznać, ale jeszcze nie miałam okazji przeczytania żadnej książki z popularnej już Czarnej Serii. Być może "Granice" będą pierwszą powieścią, z którą się zapoznam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być bardzo ciekawa. Z chęcią po nią sięgnę :) Bardzo dobra recenzja :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie www.forestreviews.blogspot.com
Nie czytałam jeszcze nic tej autorki, ale muszę to szybko nadrobić, bo skandynawskie kryminały uważam za najlepsze:)
OdpowiedzUsuń