Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Camilla Lackberg. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Camilla Lackberg. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 17 lipca 2014

„Fabrykantka aniołków” Camilla Läckberg



Fabrykantka aniołków to ostatni tom sagi kryminalnej Camilli Läckberg. Tym razem na wyspę Valö obok Fjällbanki wraca jej stara nowa właścicielka – Ebba. Wraz z mężem Martenem zaczynają remontować dom, ale ktoś bardzo chce ich od tego odwieść. Pewnej nocy zostaje podpalony ich dom, kilka dni później padają 2 strzały w kierunku Ebby. Przychodzi do niej widokówka z groźbą, by zaprzestała remontu. Ale Ebba nie odpuszcza, to dla niej terapia po tragicznej śmierci synka Victora i szansa na powrót do normalnego życia. Policjanci mają pełne ręce roboty.
Pojawienie się Ebby na wyspie powoduje, że znów odżywa historia sprzed lat, a właściwie dwie. Jedna z nich o fabrykantce aniołków – kobiecie, która zabiła kilka noworodków, praprababce Ebby. Historia niejako się powtarza, bowiem Ebba też "produkuje" aniołki, ale w pozytywnym sensie. Z krótkich rozdziałów pisanych kursywą wplecionych w tok głównej akcji poznajemy historię rodzinną bardzo nieszczęśliwych kobiet – Dagmar, Laury, Inez i Ebby. Druga niewyjaśniona historia dotyczy wczesnego dzieciństwa Ebby. Ona jako jedyna przeżyła tajemnicze i dotąd niewyjaśnione zniknięcie rodziny Elevanderów – rodziców i 3 starszego przyrodniego rodzeństwa. Tylko ona cudem ocalała w Wielką Sobotę 1974 roku. Ona i pięciu nastolatków, którzy nie pojechali do domu na święta, tylko zostali w prywatnej szkole o zaostrzonym rygorze prowadzonej przez jej ojca. Chłopcy nie zostali zaproszeni przez gospodarza na świąteczny obiad, więc popłynęli na ryby.
Śledztwo tajemniczego zniknięcia Elevanderów prowadził Gösta. To on zajął się malutką Ebbą i wielokrotnie przesłuchiwał nastolatków. Musiał zamknąć śledztwo z braku dowodów. Lecz sprawa przez lata nie dawała mu spokoju i jej akta trzymał w domu. Tą sprawą interesowała się przez jakiś czas również Erica. To ci dwoje w tajemnicy przed innymi policjantami, a zwłaszcza Patrickiem, sprawdzają różne tropy w świetle nowych wydarzeń, .m.in. zaczynają odwiedzać żyjących świadków tamtych zdarzeń. Teraz to dorośli mężczyźni, którym różnie się w życiu ułożyło i też mają swoje za uszami (projekt GIMLE, przekręty finansowe). Ich samych i ich problemy czytelnik poznaje już od początku powieści. Natłok obcojęzycznych nazwisk może na początku przytłoczyć i trochę namieszać, bowiem powieść Camilli Läckberg to jak pudełko puzzli – kilka, kilkanaście wątków to pojedyncze klocki, ale stopniowo łączą się one w większe całości aż do powstania kompletnego obrazu. A rozwiązanie spraw może zaskoczyć. Ale nieważne ile czasu minie od zbrodni, bo wcześniej czy później każdy powinien odpowiedzieć za swoje czyny.
Styl jasny i konkretny, klarowne opisy, ciekawie skonstruowana fabuła z wielowątkową akcją, lekkie pióro. Lecz według mnie największą siłą tej serii są bohaterowie.
Erica ze zmysłem spostrzegawczości, umiejętnością wyszukiwania i zdobywania informacji oraz pakowania się w tarapaty; drąży, dopóki się nie dowie wszystkiego. Patrick kieruje się zdrowym rozsądkiem i faktami, ale z prowadzeniem samochodu ma wciąż problemy. Bertil Mellberg, oficjalny szef policji, lubiący błyszczeć w mediach, to idealny przykład antypolicjanta. W tym tomie przeszedł samego siebie, kiedy niefachowo przeprowadził przesłuchanie, zaś na miejsce zbrodni wszedł przed technikami i wyjął ze ściany 2 pociski – jeszcze się cieszył, że zrobił to w rękawiczkach! Gösta ma swoje 5 minut, golf i samotność schodzą na dalszy plan, bo na pierwszym pojawia się dorosła już Ebba. Martin pojawia się tylko na początku powieści i w finalnej  akcji, bowiem zajmuje się swoją ciężko chorą żoną. Sekretarka Annie świetnie wyszukuje informacje, łagodzi Bertila i służy jako pomoc psychologiczna dla swych kolegów. Paula w zaawansowanej ciąży też chce być potrzebna, bo w domu się nudzi.
Fabrykantka aniołków ma otwarte zakończenie, co fanom Camilli Läckberg daje nadzieję, że może kiedyś autorka dopisze kolejne tomy. Bowiem książki tej szwedzkiej autorki czytają się same. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, którzy mogliby być naszymi sąsiadami, znajomymi. Bowiem w tych kryminałach nie tylko ważne są śledztwa, lecz codzienne życie policjantów z Fjällbanki i ich rodzin.

wtorek, 6 maja 2014

"Latarnik" Camilla Läckberg



Wydawnictwo Czarna Owca, Czarna Seria, Okładka miękka, Moja ocena 5/6
Fabuła: Jasna, letnia noc. Młoda kobieta wskakuje do samochodu. Chwyta kierownicę w zakrwawione dłonie. Wraz z synkiem znajdującym się na tylnym siedzeniu ucieka do jedynego znanego jej bezpiecznego miejsca − na wyspę Gråskär nieopodal Fjällbacki. Kilka dni później w swoim mieszkaniu zostaje zamordowany Mats Sverin, człowiek rzetelny i powszechnie lubiany, który po latach nieobecności powrócił do Fjällbacki, by zostać szefem gminnego wydziału finansów. Inspektor Patrik Hedström i policja w Tanumshede prześwietlają jego przeszłość i na jaw wychodzą rozmaite tajemnice. Okazuje się, że mężczyzna przed śmiercią odwiedził Gråskär, czyli Wyspę Duchów, jak ją nazywają okoliczni mieszkańcy... 


Szósty tom powieści sagi Camilli Läckberg czytałam wiele miesięcy temu. Teraz sięgnęłam po tom siódmy Latarnik, a mam wrażenie jakbym z bohaterami sagi w ogóle się nie rozstawała. W trakcie czytania opasłego tomiska stawali oni przede mną jak żywi i razem z nimi podążałam tropem śledztwa, a także byłam członkiem ich rodziny.
W Latarniku czytelnikowi towarzyszą duchy z II połowy XIX wieku zamieszkałe w latarni na Wyspie Duchów. I jak to duchy – jedni je widzą, inni nie. Ale wieści o ich istnieniu skutecznie odstraszają potencjalnych turystów. To w latarni doszło do niecodziennych wydarzeń w XIX wieku (poznajemy je ze specjalnych stron wplecionych w główną akcję, a pisanych kursywą). A i jeszcze wcześniej musiało się tam coś zdarzyć, skoro duchy już wtedy istniały. Ich grono stale się powiększało. Bo kto umrze na Wyspie Duchów, to tam zostaje jako duch. To tam jedzie ukryć się obecna właścicielka wyspy wraz ze swoim kilkuletnim synem. Ucieka przed czymś, przed kimś, a na jej dłoniach widnieje krew…
Tak się zaczyna siódmy tom sagi kryminalnej Camilli Läckberg. Wciąga on czytelnika od pierwszej strony. Akcja niby nie ma porywającego tempa, toczy się swobodnie, ale mimo wszystko dużo się dzieje, zarówno na posterunku, jak i w życiu bohaterów, głównie Patricka i Ericki oraz jej siostry i Dana. Ten kryminał (jak i inne z tej serii) ma w sobie dużo z powieści obyczajowej, ale to nie przeszkadza, a nawet pomaga, bo lepiej poznajemy bohaterów i społeczność Fjällbanki.
Równolegle jest prowadzonych kilka wątków: ucieczka Annie na Wyspę Duchów wraz z synem; tajemnicze morderstwo spokojnego Mattego – głównego księgowego z urzędu miasta zajmującego się sprawami finansowymi będącego właśnie na ukończeniu spa; ukrywanie się Madelaine wraz z trójką dzieci przed mężem katem; morderstwo Fredrika – szychy w pewnym światku; a także otwarcie spa we Fjällbance oraz problemy psychiczne siostry Ericki po utracie nienarodzonego syna w wypadku samochodowym.
Autorka przerywa te wątki w odpowiednich momentach, dozuje wiedzę i napięcie, żeby w finale je wszystkie ze sobą umiejętnie połączyć. Zakończenie na pewno częściowo można przewidzieć, jeśli się uważnie czytało. Ale tym razem w powieści zaskoczył mnie opis jednej drastycznej sceny. Plusem każdego tomu jest to, że można go czytać oddzielnie i niewiele się traci. Są wprawdzie odwołania do wcześniejszych części, jednak nie przytłaczają one bieżącej akcji.
Za każdym razem po przeczytaniu kolejnego tomu sagi Camilli L. zastanawiam się, za co je tak lubię i czemu je tak szybko czytam. I szczerze przyznam, że nie jestem w stanie udzielić pełnej odpowiedzi. Te kryminały bardzo mocno osadzone są w obyczajówce, a i bohaterowie są zwyczajnymi ludźmi z zaletami i wadami. Zwłaszcza szef posterunku Merkel potrafi wszystkim zaleźć za skórę swoją głupotą i nieodpowiedzialnością, ale i on potrafi być kochany, gdy opiekuje się swoim przyszywanym wnukiem. I ten specyficzny klimat szwedzkiej prowincji. Może to Skandynawia na mnie tak działa? Ja bardzo lubię tę sagę i już poluję na tom ósmy, niestety ostatni.

poniedziałek, 25 marca 2013

Fabrykantka aniołków - Camilla Lackberg


Wielkanoc 1974. Z Valö, małej wyspy w pobliżu Fjällbacki, znika bez śladu rodzina. Na pięknie nakrytym świątecznym stole zostaje obiad wielkanocny, ale w domu nie ma nikogo, znikają wszyscy z wyjątkiem rocznej córeczki Ebby. Po latach Ebba wraca na wyspę jako dorosła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci malutkiego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonijny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby. Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschnietej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza wkracza Patrik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości?


Okładka: miękka
Ilość stron: 491
Wydawnictwo: Czarna Owca

Camilla Lackberg należy do grona moich ulubionych pisarzy kryminałów. Nie zawiodłam się jeszcze na żadnej jej książce, a bohaterów polubiłam od pierwszego tomu i wiernie im towarzyszę.

"Fabrykantka aniołków" to dwuwątkowa powieść, gdzie teraźniejszość przeplata się z przeszłością.
Po raz kolejny przenosimy się w pobliże Fjallbacki, na wyspę Valo, gdzie po wielu latach wraca do rodzinnego domu, Ebba. Kobieta wraz z mężem, po stracie synka, postanawiają rozpocząć nowe życie. Remontują stary dom i planują zrobić w nim pensjonat typu bed&breakfast.
Styczność z domem porusza zadawnione rany - rodzina Ebby, wiele lat temu, zniknęła bez śladu w święta wielkanocne. Jej ojczym prowadził szkołę dla chłopców w starym ośrodku kolonijnym, kilku z nich zostało na święta w szkole. Kiedy wrócili z łowienia ryb, w domu zastali tylko krzyczące dziecko, Ebbę. Rodzina Ebby była znana w okolicy - jej przodkini została bowiem ścięta za zabijanie dzieci - znana była jako fabrykantka aniołków.

Kiedy Ebba przybywa na wyspę, komuś to zaczyna przeszkadzać... Najpierw w remontowanym domu wybucha pożar, a potem ktoś strzela do Ebby. Sprawę prowadzi Patrick Hedstrom, ale dzielnie sekunduje mu w tym jego żona, Erica. Erica prowadzi własne, dziennikarskie śledztwo na temat rodziny Ebby. Ich ścieżki jak zwykle się przecinają .... Czy i tym razem będą sobie bardziej pomagać czy przeszkadzać? Co odkryją? Jakie jest powiązanie pomiędzy przeszłością rodziny Ebby, a piątką chłopców ze szkoły Runego?

Autorka misternie uknuła intrygę, udało się jej wyprowadzić mnie w pole i zaskoczyć. Wątki teraźniejsze przeplatają się z historią rodziny Ebby. Śledzimy jej powiązanie z Hermanem Goringiem i wpływem nazizmu na Szwecję. Czas pokazuje jak wielki wpływ ma przeszłość na teraźniejszość. Historia zniknięcia rodziny Ebby jest niezwykle tajemnicza i przez lata pozostawała nierozwiązana. Wynik śledztwa okazuje się zaskakujący! 
"Fabrykantka aniołków" to świetnie napisany kryminał - nic tutaj nie jest jednoznaczne, a ślady prowadzą w ślepe zaułki. Lekki, plastyczny język i przemyślane powiązanie wątków to atuty pisarki. Akcja pędzi i porywa czytelnika. To kolejna świetna pozycja w Czarnej Serii - polecam !

"Zamieć śnieżna i woń migdałów" Camilla Läckberg

Mimo że właśnie przyszła do nas wiosna (chociaż patrząc za okno mocno w to wątpię), w moje ręce wpadła ostatnio książka, której ogólna atmosfera z wiosną ma niewiele wspólnego, wręcz przypomina to, co mamy teraz na zewnątrz. Jest jeden plus tego – czytałam tę książkę w chwilach, kiedy za oknem sypał śnieg, mogłam więc dobrze wczuć się w atmosferę, jaką zaserwowała nam autorka, Camilla Läckberg. Ostatnio jednak brak mi czegoś kryminalnego, jakichś powieści z dreszczykiem, zakopałam się wręcz w obyczajówkach, powoli jednak wychodzę w tego odrętwienia, pragnę więcej akcji, zagadek i zaskakujących wydarzeń – dlatego też postanowiłam sięgnąć po tą krótką wprawdzie, ale kryminalną, najnowszą nowelkę Camilli.

Jak się nietrudno domyślić, zarówno po okładce, jak i tytule – jest środek zimy. Martin Molin z komisariatu we Fjällbace, młody policjant i przyjaciel Patrika, którego znamy z sagi kryminalnej autorki, tydzień przed Bożym Narodzeniem wyjeżdża na weekend na wyspę Valön, na uroczystą kolację przygotowaną przez rodzinę swojej nowej narzeczonej, aby móc poznać lepiej bliskich dziewczyny. Okazuje się jednak, że rodzina wcale nie jest ze sobą tak zżyta, ponadto, podczas kolacji wydarza się dramat – senior rodu pada martwy po wypiciu drinka. Martin nie ma wątpliwości, że to morderstwo i że morderca to jedna z osób, które siedzą przy stole. Ale to nie wszystko, bowiem wyspa chwilowo odcięta jest od świata z powodu zamieci śnieżnej, linie telefoniczne zostają zerwane, wszyscy więc muszą czekać na poprawę pogody, a humoru w ogóle nie poprawia im fakt, że właśnie ktoś z nich dopuścił się zbrodni. Pytanie tylko: kto byłby do tego zdolny?

Muszę przyznać, że motyw, który pojawia się w opowiadaniu, czyli morderstwo wśród osób, z których ktoś tym mordercą być musi, miejsce odcięte od ludzi i świata, pojawiał się w literaturze nie raz. Wcale mi to jednak nie przeszkadzało w tym, aby wciągnąć się w fabułę książki i przeczytać ją z zainteresowaniem. Fakt, nie jest to książka obszerna, to nie powieść, a raczej nowelka, opowiadanie, którego przeczytanie wraz z przerwami zajęło mi półtorej godziny, autorka jednak tak skonstruowała jej fabułę, że wszystkiego dowiadujemy się w odpowiednim czasie, nic nie dzieje się za szybko ani za wolno, akcja jest wartka i wszystko jest tak, jak być powinno. Bo z takimi króciutkimi książkami wiążę się bardzo często ryzyko tego, że coś nie wyjdzie, trzeba bowiem tak zainteresować czytelnika, aby nie odłożył jej szybko, ale przeczytał do końca, jednocześnie nie rozwiązał za szybko zagadki, a był zaskoczony jej zakończeniem. Camilla poradziła sobie z tym świetnie. Jasne, nie jest to książka na miarę jej pozostałych kryminałów, ale trzeba zwrócić uwagę na objętość tej nowelki – w stosunku do tego, że posiada tak mało stron i da się ją spokojnie przeczytać w godzinę, wywiązała się z tego zadania moim zdaniem znakomicie.

Poza tym… cóż… okładka tej książki jest piękna. Całe wydanie zresztą jest ładne, w twardej oprawie,  a taką książkę aż miło wziąć do ręki i czytać. A zakończenie? Mnie osobiście zaskoczyło, nie spodziewałam się takiego rozwiązania, niektórych wydarzeń również się nie spodziewałam. Czytało mi się ją przyjemnie i naprawdę dobrze spędziłam z nią czas.

„Zamieć śnieżna i woń migdałów” to książka głównie dla fanów Camilli Läckberg, ale jeśli macie ochotę na dobrą kryminalną opowieść, która jest krótka i nie wymaga czasu na czytanie – polecam z całego serca. Nie ma mowy o rozczarowaniu. Pamiętajcie tylko, że to krótka nowelka i nie spodziewajcie się po niej tysiąca zagadek i nieskończenie wielu wątków, jak w pozostałych powieściach autorki. Z tą książką można odpocząć od bardziej rozbudowanych kryminałów.

Recenzja została opublikowana również na moim blogu.

wtorek, 12 lutego 2013

Smaki z Fjallbacki – Camilla Lackberg, Christian Hellberg

Książka kucharska autorki kryminałów Camilli Läckberg
Dwie rzeczy łączą Camillę Läckberg i kucharza Christiana Hellberga – obydwoje pochodzą z Fjällbacki i oboje uwielbiają jedzenie i gotowanie. Z ich wspólnej pasji narodził się pomysł na ten projekt – książkę kucharską, która będzie czerpać ze smaków Fjällbacki z czasów ich dzieciństwa; smaków zachodniego wybrzeża Szwecji. 
Camilla i Christian powrócili do swoich ulubionych miejsc z przeszłości, aby zabrać się do gotowania pośród wysepek, domków rybackich i kutrów. Kuchnia zachodniego wybrzeża jest tak zachwycająca jak nadmorski, skalisty pejzaż. Co doskonale pokazują piękne zdjęcia Niklasa Bernstone’a! Daj się zainspirować i zaproś przyjaciół na ucztę!


Okładka: twarda, albumowa 
Ilość stron: 176 
Wydawnictwo: Czarna Owca 


Camilla Lackberg to autorka doskonałych kryminałów, które mają na mojej półce swoje honorowe miejsce. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że równie świetnie sprawdziła się jako autorka książki kucharskiej, którą stworzyła wspólnie z Christianem Hellbergiem. Autorem przepisów jest Christian, a każdą z siedmiu części książki otwiera wstęp Camilli.


Christian Hellberg jest znanym kucharzem, zdobył tytuł Kucharza 2011, który, tak jak i Camilla, pochodzi z Fjallbacki. Oboje uwielbiają jedzenie i gotowanie – postanowili przybliżyć miejsce swojego pochodzenia od strony kuchni. 


Fjallbacka to przepiękny kurort na zachodnim wybrzeżu Szwecji, gdzie latem napływa fala turystów, a wszyscy fani kryminałów świetnie ją znają. To fascynujące miejsce przyciąga widokami, malowniczo położonymi domkami i niezwykłą atmosferą. 


Camilla i Christian w swojej książce przybliżają nam smaki tego zakątka – przede wszystkim mnóstwo dań z ryb i owoców morza, czemu trudno się dziwić. Poznajemy nie tylko smaki Fajllbacki, ale również bliżej poznajemy autorów książki. 

Przepisy przyprawiły mnie o zawrót głowy, a barwne fotografie doprowadziły do ślinotoku :)

Wyobraźcie sobie pięknie podane carpaccio z halibuta, krewetki w wielu postaciach, terrinę śledziową (fot. powyżej) czy niezwykle proste szwedzkie placuszki przypominające nasze racuchy (fot.poniżej). 


Wiele z prezentowanych przepisów przerasta moje możliwości kulinarne, ale wiele sałatek na pewno wypróbuję. 

Zauroczyła mnie podróż po pełnej smaków i zapachów, barwnej Fjallbace – teraz jeszcze bardziej czuję klimat moich ulubionych książek autorstwa Camilli Lackberg. 


Serdecznie Wam polecam tę pięknie wydaną książkę ! Macie okazję porównać swoje wyobrażenia z kryminałów z realnym miejscem.


środa, 30 stycznia 2013

Kamieniarz - Camilla Läckberg

Dość długo czekałam na kolejną część sagi kryminalnej Camilli Läckberg. Nie było jej w żadnej bibliotece, a jakoś nie po drodze było jej na moją półkę również w żaden inny sposób. W końcu jednak się doczekałam i „Kamieniarz” nie musiał długo czekać na swoją kolej. Wzięłam się za czytanie niemalże od razu, spragniona jakiegokolwiek kryminału.

Akcja kolejnej części sagi kryminalnej Camilli cały czas toczy się we Fjällbace. W pewien październikowy poranek rybak Frans Bengtsson wyławia z morza zwłoki siedmioletniej dziewczynki. Patrik Hedström po dotarciu na miejsce od razu rozpoznaje dziecko – jest to córka przyjaciółki Eriki. Na początku śmierć Sary wydaje się zwykłym wypadkiem, sekcja zwłok jednak wykazuje w płucach i żołądku dziewczynki słoną wodę z dodatkiem mydła. Wygląda na to, że ktoś utopił dziecko w wannie i wrzucił do morza. Kto mógł zamordować Sarę i dlaczego, czym zawiniła mała? Patrik zrobi wszystko, aby odpowiedzieć na to pytanie – śmierć dziewczynki dotknęła go osobiście, sam bowiem od niedawna ma córkę.


Camilla Läckberg odnosi sukcesy nie tylko w Szwecji, ale praktycznie na całym świecie, dzięki swoim powieściom – i słusznie, bo na to zasłużyła. Nie bez powodu jest nazywana królową skandynawskiego kryminału. Powiem szczerze, że i ja dałam się porwać jej książkom. Nie od dziś jestem wielkim fanem kryminałów, tych wywodzących się spod pióra skandynawskich pisarzy może trochę krócej, co nie zmienia faktu, że je uwielbiam i nie żałuję, że jakiś czas temu postanowiłam sięgnąć po tę sagę. Od niemalże pierwszej części stała się ona jedną z moich ulubionych.


Podoba mi się w powieściach Läckberg to, że nie są to stuprocentowe kryminały, ale również powieści obyczajowe, opowiadające o ich bohaterach, śledzące ich perypetie, problemy i małe szczęścia. Saga Camilli doskonale przedstawia życie na szwedzkiej prowincji. Mamy tu więc nie tylko zagadkę kryminalną do rozwiązania, zresztą dość zawiłą i nieprzewidywalną, ale również kolejne losy Eriki i Patrika oraz ich bliskich. Sam wątek kryminalny jest skonstruowany tak, jak lubię – autorka powoli, w odpowiednim tempie stopniuje napięcie, ujawnia kolejne sekrety, ale niczego nie jesteśmy w stanie przewidzieć praktycznie do ostatniej strony. Pisarkę lubię też za to, że potrafi samym zakończeniem zachęcić nas do kolejnego tomu swojej sagi. „Kamieniarz” bowiem kończy się tak, że nie sposób nie sięgnąć po następny tom, „Ofiara losu”.


Tutaj dodatkowo mamy równolegle opowiadaną historię sprzed kilkudziesięciu lat – każdy kolejny rozdział zaczyna się narracją, która oddaje nam wydarzenia najpierw z lat dwudziestych, później pięćdziesiątych ubiegłego wieku. To właśnie dzięki tym wydarzeniom doszło do tego, do czego doszło – jednak bezpośredni związek z teraźniejszymi wydarzeniami i tak poznamy na samym końcu. Choć początkowo nie wszystko jest dla nas jasne, wszystko robi się coraz wyraźniejsze wraz z kolejnymi rozdziałam powieści. Kolejne losy Agnes i Andersa są równie intrygujące, co sama zagadka śmierci Sary – śledziłam je z takim samym, jeśli nie nawet większym zainteresowaniem.


Jeśli jeszcze nie znacie powieści skandynawskiej autorki, jak najbardziej zachęcam do ich poznania. Zachęcam również do tego, aby książki Camilli czytać po kolei – chociaż wątek kryminalny w każdej z nich jest niezależny i niezwiązany z poprzednimi, to jednak losy bohaterów już nie – te już są ze sobą powiązane. Pisarka jednak jak najbardziej zasłużyła sobie na swój sukces, a fanów kryminałów z pewnością nie muszę do niej zachęcać. Ja nie mogę doczekać się tego, aż w moje ręce wpadnie kolejna część.

Recenzja opublikowana również na moim blogu.

wtorek, 22 stycznia 2013

"Zamieć śnieżna i woń migdałów"

Camilla Läckberg, znana autorka powieści kryminalnych, zwłaszcza sagi o Fjällbace, postanowiła napisać świąteczną historię. „Zamieć śnieżna i woń migdałów”, krótki kryminał, liczący raptem sto czterdzieści stron opowiada o policjancie Martinie Molinie, który przyjechał na wyspę Valö na tydzień przed świętami, na usilną prośbę swojej dziewczyny, by towarzyszył jej w rodzinnym spotkaniu. A rodzina to nie byle jaka. Lisette jest wnuczką bardzo bogatego człowieka, który ciężko zapracował na swój majątek, a teraz, kiedy przeszedł na emeryturę i stery rodzinnej firmy przejęli jego synowie, stał się bankomatem dla swoich dzieci i wnuków. Spotkanie w takim gronie, na dodatek na wyspie odgrodzonej od świata z powodu zamieci śnieżnej nie może się dobrze skończyć. Oczywiście dochodzi do morderstwa, a Martin pozostawiony sam sobie próbuje rozwiązać zagadkę śmierci starszego pana.