Åsa Larsson to kolejny - po znanych wszystkim miłośnikom kryminałów
Mankellu, Nesserze, Läckberg - przedstawiciel szwedzkiego kryminału. Jej
książki są ostatnio dość popularne, więc była to tylko kwestia czasu,
jak znajdzie się i na mojej półce. Nie muszę chyba już nikomu
przypominać, że kryminały uwielbiam, musiałam więc poznać i tę autorkę.
"Krew, którą nasiąkła" to druga powieść autorki, która zanim została
pisarką, tak samo jak jej główna bohaterka Rebeka robiła karierę jako
prawniczka zajmująca się podatkami. Akcję swojej książki umieściła w
Kirunie, miejscowości na północy Szwecji, w której zresztą się
wychowała. Na tym jednak kończą się podobieństwa z rzeczywistością, a
zaczyna fikcja literacka.
Niedaleko Kiruny w okrutny sposób zostaje zamordowana tamtejsza
kobieta-pastor. Ofiara zostaje odnaleziona we własnym kościele. Mildred
przez niektórych była lubiana, przez innych krytykowana za swoje dość
kontrowersyjne poglądy i walkę o prawa kobiet. Oprócz przyjaciół miała
więc także wrogów, więc odnalezienie mordercy wcale nie jest takie
proste. Przez jakiś czas śledztwo wręcz stoi w miejscu, by ruszyć w
momencie, gdy do Kiruny przyjeżdża Rebeka Martinsson - prawniczka,
niemogąca sobie poradzić z tym, że kilka miesięcy temu, w obronie
własnej zabiła trzy osoby. Mająca przerwę w pracy, niekoniecznie
interesująca się tym, co się dzieje na świecie Rebeka nie ma pojęcia o
tym, że niedaleko miejsca, w którym się wychowywała, zostało popełnione
morderstwo. Nie przypuszcza również, że sama wplącze się w tę sprawę, a
wyplątać się wcale nie będzie tak łatwo...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz