Wydawnictwo Marginesy, Okładka miękka, 800 s., Moja ocena 5,5/6
Dochodzenie, to książkowa wersja podobno doskonałego (nie oglądałam, opinię znam z opowiadań) serialu duńskiego Forbrydelsen.
Ponieważ serial jest mi całkowicie obcy, lekturę książki zaczęłam bez żadnych uprzedzeń, czy konkretnych oczekiwań.
Hewsonowi
udało się stworzyć doskonały, pełnokrwisty kryminał w pełnym tego słowa
znaczeniu. Główną bohaterką jest Sarah Lund, blisko 40-letnia duńska
policjantka, która lada dzień przeprowadza się do Szwecji. Przed
rozstaniem z macierzystą komendą dostaje ostatnie zadanie, wyjaśnienie
morderstwa nastolatki, Nanny. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że
ofiarę wszyscy lubili, była czarująca, mila, pomocna. Kto więc mógł
chcieć ją zamordować? Kto to zrobił? Szybko okazuje się, że nic nie jest
takim, jakim się wydawało. Sprawa zabójstwa z każdą w zasadzie godziną
komplikuje się, nic nie jest oczywiste, a kolejne poszlaki mnożą się
wręcz błyskawicznie. Dodatkowo do pomocy Sarah otrzymuje policjanta,
który jest jej całkowitym przeciwieństwem, z którym wyjątkowo żle się
jej współpracuje. Hewsonowi należy się ogromny plus za doskonałe
odmalowanie napięć, zatargów i ogólnej atmosfery, jaka panuje miedzy
dwójką policjantów.
Dodatkowym
atutem jest to, co tak cenię w kryminałach skandynawskich, czyli
niezwykle drobiazgowe ukazanie tła psychologicznego, społecznego i
politycznego bohaterów oraz ich otoczenia. Mamy więc polityczną wojenkę o
fotel kopenhaskiego burmistrza, upartą panią detektyw z wieloma
ciekawie nakreślonymi problemami oraz rodzinę ofiary, która niczym
...hmm...cebula warstwa po warstwie ukazuje nam swoje wnętrze. A jest na
co popatrzeć. Jeżeli do tego dodamy liczne wątki i tropy poboczne oraz
wspaniale wykreowanych, niebanalnych bohaterów (z których żaden nie jest
płaski, papierowy) mamy doskonały kryminał.
Ciekawym jest odmalowanie duńskich i szwedzkich realiów, jak chociażby Święta Walpurgii.
Książka,
a w zasadzie jej objętość przeraża, 800 stron, to jest coś. Ale bez
obaw, całość czyta się doskonale. Jest to jedna z tych lektur, od
których trudno się oderwać i nagle ze zdziwieniem spostrzega się, że to
już koniec. No właśnie, koniec...Przyznam się, że samo zakończenie
całkowicie mnie zaskoczyło. Majstersztyk.
Moja
przyjaciółka, która zna zarówno serial, jak i książkę powiedziała, że
nawet po obejrzeniu serialu można śmiało czytać książkę, gdyż Hewson
zmienił zupełnie zakończenie. Dochodzenie jest na prawdę warte,
żeby je poznać. Doskonały kryminał. Zupełnie niepotrzebnie obawiałam
się, że książka napisana na podstawie scenariusza będzie delikatnie to
ujmując..kiepska.
Jestem zła na siebie, że po Dochodzenie
sięgnęłam dopiero teraz, ale, jak to się mówi...lepiej póżno... Gorąco
zachęcam do lektury, jeżeli jeszcze jest ona przed wami, tym bardziej,
że lada moment ukaże się II część, na którą czekam z wielką
niecierpliwością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz