Fabrykantka
aniołków
to ostatni tom sagi kryminalnej Camilli Läckberg. Tym razem na wyspę Valö obok Fjällbanki
wraca jej stara nowa właścicielka – Ebba. Wraz z mężem Martenem zaczynają
remontować dom, ale ktoś bardzo chce ich od tego odwieść. Pewnej nocy zostaje
podpalony ich dom, kilka dni później padają 2 strzały w kierunku Ebby. Przychodzi
do niej widokówka z groźbą, by zaprzestała remontu. Ale Ebba nie odpuszcza, to
dla niej terapia po tragicznej śmierci synka Victora i szansa na powrót do
normalnego życia. Policjanci mają pełne ręce roboty.
Pojawienie
się Ebby na wyspie powoduje, że znów odżywa historia sprzed lat, a właściwie
dwie. Jedna z nich o fabrykantce aniołków – kobiecie, która zabiła kilka
noworodków, praprababce Ebby. Historia niejako się powtarza, bowiem Ebba też "produkuje"
aniołki, ale w pozytywnym sensie. Z krótkich rozdziałów pisanych kursywą wplecionych
w tok głównej akcji poznajemy historię rodzinną bardzo nieszczęśliwych kobiet –
Dagmar, Laury, Inez i Ebby. Druga niewyjaśniona historia dotyczy wczesnego
dzieciństwa Ebby. Ona jako jedyna przeżyła tajemnicze i dotąd niewyjaśnione zniknięcie
rodziny Elevanderów – rodziców i 3 starszego przyrodniego rodzeństwa. Tylko ona
cudem ocalała w Wielką Sobotę 1974 roku. Ona i pięciu nastolatków, którzy nie
pojechali do domu na święta, tylko zostali w prywatnej szkole o zaostrzonym
rygorze prowadzonej przez jej ojca. Chłopcy nie zostali zaproszeni przez
gospodarza na świąteczny obiad, więc popłynęli na ryby.
Śledztwo
tajemniczego zniknięcia Elevanderów prowadził Gösta. To on zajął się malutką
Ebbą i wielokrotnie przesłuchiwał nastolatków. Musiał zamknąć śledztwo z braku
dowodów. Lecz sprawa przez lata nie dawała mu spokoju i jej akta trzymał w
domu. Tą sprawą interesowała się przez jakiś czas również Erica. To ci dwoje w
tajemnicy przed innymi policjantami, a zwłaszcza Patrickiem, sprawdzają różne
tropy w świetle nowych wydarzeń, .m.in. zaczynają odwiedzać żyjących świadków tamtych
zdarzeń. Teraz to dorośli mężczyźni, którym różnie się w życiu ułożyło i też
mają swoje za uszami (projekt GIMLE, przekręty finansowe). Ich samych i ich problemy
czytelnik poznaje już od początku powieści. Natłok obcojęzycznych nazwisk może
na początku przytłoczyć i trochę namieszać, bowiem powieść Camilli Läckberg to
jak pudełko puzzli – kilka, kilkanaście wątków to pojedyncze klocki, ale
stopniowo łączą się one w większe całości aż do powstania kompletnego obrazu. A
rozwiązanie spraw może zaskoczyć. Ale nieważne ile czasu minie od zbrodni, bo
wcześniej czy później każdy powinien odpowiedzieć za swoje czyny.
Styl
jasny i konkretny, klarowne opisy, ciekawie skonstruowana fabuła z wielowątkową
akcją, lekkie pióro. Lecz według mnie największą siłą tej serii są bohaterowie.
Erica
ze zmysłem spostrzegawczości, umiejętnością wyszukiwania i zdobywania
informacji oraz pakowania się w tarapaty; drąży, dopóki się nie dowie
wszystkiego. Patrick kieruje się zdrowym rozsądkiem i faktami, ale z
prowadzeniem samochodu ma wciąż problemy. Bertil Mellberg, oficjalny szef
policji, lubiący błyszczeć w mediach, to idealny przykład antypolicjanta. W tym
tomie przeszedł samego siebie, kiedy niefachowo przeprowadził przesłuchanie,
zaś na miejsce zbrodni wszedł przed technikami i wyjął ze ściany 2 pociski –
jeszcze się cieszył, że zrobił to w rękawiczkach! Gösta ma swoje 5 minut, golf
i samotność schodzą na dalszy plan, bo na pierwszym pojawia się dorosła już
Ebba. Martin pojawia się tylko na początku powieści i w finalnej akcji, bowiem zajmuje się swoją ciężko chorą
żoną. Sekretarka Annie świetnie wyszukuje informacje, łagodzi Bertila i służy
jako pomoc psychologiczna dla swych kolegów. Paula w zaawansowanej ciąży też
chce być potrzebna, bo w domu się nudzi.
Fabrykantka aniołków ma otwarte zakończenie, co fanom Camilli Läckberg
daje nadzieję, że
może kiedyś autorka dopisze kolejne tomy. Bowiem książki tej szwedzkiej autorki
czytają się same. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, którzy mogliby być naszymi
sąsiadami, znajomymi. Bowiem w tych kryminałach nie tylko ważne są śledztwa, lecz
codzienne życie policjantów z Fjällbanki i ich rodzin.
Muszę wreszcie wziąć za jej książki, bo mnie korci i korci : >
OdpowiedzUsuńNiech pokorci mocniej ;)
UsuńZ pewnością sprawdzę ksiażki tej autorki. :) choć dopiero zaczynam przygodę z norweskim i sagami. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Kiedyś trzeba zacząć ;)
UsuńI ja pozdrawiam.
Przeczytałam całą sagę i jest mi smutno, że nie ma więcej! Mam nadzieję, że pani Camilla pracuje nad nowymi powieściami :)
OdpowiedzUsuńMój blog: http://pasion-libros.blogspot.com
Mnie też smutno!
Usuń