Pamiętam cię Yrsa Sigurdardóttir MUZA, 2012 320 stron horror |
Fale huśtały
stateczkiem na wszystkie strony w rytmie, który trudno określić. [1] A
na stateczku płynęła trójka ludzi poszukujących nowego lepszego życia na
północy Islandii. Katrin, Lif i Gardar planują odnowić ruderę, którą nabyli.
Nie wiedzą wiele na temat okolicy. Tutaj
nie przyjeżdża nikt, chyba że latem, bo też i w środku zimy nie ma tu czego
szukać. [2]. Nie znają tajemnic domu, w którym mają zamieszkać. A dom cieszy się nie najlepszą sławą i choć
sam nie jestem przesądny, będę się lepiej czuł, wiedząc, że możecie schronić
się gdzie indziej i macie świadomość, że możecie zadzwonić po pomoc. [3] Nie minie dużo czasu, gdy zaczną czuć się niekomfortowo. W domu usłyszą
dziwne trzaski, nad morzem pojawi się dziwna postać. A to dopiero początek!
W międzyczasie w przedszkolu ktoś wypisał na ścianach dziwne
słowa. Podobny wandalizm miał miejsce wiele lat wcześniej… tuż przed
zniknięciem małego chłopca. Freyr próbuję tę zagadkę wyjaśnić. Dość niedawno
zaginął jego syn, Benni. Niewiedza o miejscu jego pochodzenia nie pozwala jemu
i matce dziecka przejść do codzienności. Mężczyzna nie wie, że idąc po śladach
współczesnej zagadki okryje prawdę z przeszłości. A losy wszystkich splotą się w
bardzo… dziwny sposób.
Czytelnika w garści trzyma kilka mrocznych tajemnic. Od
czasu do czasu można samemu wejść na pewne ścieżki i domyślić się paru spraw,
zanim jeszcze autorka je odkryje. Ale nie jest to ważne. Bowiem Yrsa tak
skonstruowała powieść, by nie móc się od niej oderwać. Losy ojca, któremu
zaginął syn i trójki przyjaciół spisuje naprzemiennie. A każdy rozdział kończy
tak, że nie ma mowy, by książkę odłożyć na
lepszą chwilę. Od samego początku atmosfera robi się coraz bardziej gęsta.
Narasta i narasta. I nawet na chwilę nie można zaciągnąć się łagodniejszym
powietrzem. Nie jestem z tych, którym wystarczy zwykłe bu! by mocno przestraszyć. Ale Pamiętam
cię jest tym typem powieści, podczas czytania której mimowolnie zaczniemy
nasłuchiwać dziwnych odgłosów we własnych czterech ścianach.
Pamiętam cię nie jest zwykłym horrorem, który ma jedynie mocno przestraszyć. W powieści Yrsa ukrywa przed czytelnikiem drugie dno. Kiedy ludzie umierają, nie rozliczywszy się z życia, utykają między światami. Nie przechodzą na następny stopień egzystencji (…) i chcą, aby sprawiedliwości stało się zadość albo żeby dokonano rozliczenia. [4] Motyw duchów jest w świecie literackim czy filmowym bardzo mocno eksploatowany. I trudno napisać taką powieść czy scenariusz, który by zadziwił w tym temacie. A jednak autorce udało się to w całej rozciągłości. Bo choć coś tam świta z tyłu głowy, zaskoczy czytelnika nie raz.
Od horrorów zazwyczaj wolę dobry thriller. Trzyma w napięciu. I najczęściej opiera się na tajemniczym wątku, od którego oczu oderwać się nie da. Horrory mają straszyć. Lub są po prostu obrzydliwe albo kupy się nie trzymają (a może tylko ja na takie trafiam?). Dlatego z zasady nie oglądam filmów w tej konwencji. No chyba, że któryś mnie mocno zaintryguje. Nie powiem, lubię mocniejsze fragmenty. Ale historia musi być głęboka i przemyślana, bym nie czuła się zdegustowana. A dokładnie tak jest z Pamiętam cię. I choć czasami i tutaj jest obrzydliwie. I choć autorka straszy średnio co kilka stron. Jest to z całą pewnością książka, po którą każdy szanujący się fan literatury szeroko pojętej powinien sięgnąć. A fan dobrego horroru – bez zbędnej zwłoki!
Brzmi ciekawie :) Zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuń