Wydawnictwo Smak Słowa, Okładka miękka, 464 s., Moja ocena 5,5/6
Recenzja bardzo na gorąco, przed chwilą skończyłam czytać książkę i jestem pod przeogromnym jej wrażeniem.
Ostatnimi
laty zalało nas skandynawskimi kryminałami. Po genialnych i ze wszech
miar wspaniałych książkach Larssona, Mankella, Theorina, Nesbo, Lackberg
i kilku innych autorów, nastąpił prawdziwy wysyp, ba tsunami
skandynawskich gniotów i gniotków.
Nie
każdy może być Larssonem czy Nesbo, my czytelnicy to wiemy, a
wydawcy...?! Niestety wielu postawiło na ilość nie na jakość, uznając,
że polski czytelnik kupi i przeczyta wszystko, co rodem ze Skandynawii.
Dzięki takiemu podejściu czuję od pewnego czasu wielkie zniechęcenie do
wszelkiej maści kryminałów skandynawskich.
Myślałam,
że już tak zostanie, ale o cudzie – Wydawnictwo Smak Słowa przywróciło
mi wiarę, że jednak można wydawać doskonałe książki rodem z północy
Europy.
Bo
kochani książka nieznanego u nas zupełne Christera Mjaseta jest
perełką, prawie arcydziełem (piszę prawie bo arcydzieło kryminalne ze
Skandynawii jest dla mnie tylko jedno po wsze czasy – Millenium:)).
W książce mamy
po równo zachowane proporcje – doskonałego, wybornego w smaku kryminału
i fantastycznej powieści obyczajowej. Z takim podziałem – pół na pół
jeszcze się nie spotkałam, zawsze któryś gatunek dominował, a tu nie,
jest równiutko.
Teraz kilka słów o treści książki, bo tak piszę te peany i piszę...
Akcja
rozgrywa się na norweskiej wyspie Hitra. Mniejsza z tym, gdzie to
dokładnie jest, ważne, iż jest tam mroczno, klaustrofobicznie i
ponuro...
Mamy
początek posępnej, śnieżnej zimy. Wyobraźcie sobie niewielką, odrobinę
odizolowaną od świata wysepkę, grono ludzi, którzy znają się, jak
przysłowiowe łyse konie i was, którzy przyjeżdżacie z zewnątrz,
jesteście tam obcy, co częstokroć dają wam co poniektórzy odczuć.
Takim obcym (ale nie kosmitą, tylko obcym spoza wyspy) jest główny bohater książki lekarz Mads Helmer.
Mads
ucieka, ucieka przed przeszłością, przed własną chorobą do której
wstydzi i boi się przyznać (cierpi na epilepsję), przed widmami
przeszłości i nie najlepszymi kontaktami z rodziną. Tymczasowy port
znajduje właśnie na Hitrze. Wszystko idzie w miarę dobrze, aż do
momentu, gdy na kilka tygodni przed Bożym Narodzeniem odkrywa podczas
wieczornej śnieżycy rozbity samochód swojego szefa Aldusa Caroliussena.
Siłą rzeczy przejmuje jego obowiązki. Lekarzy na wyspie było tylko dwóch
rachunek jest prosty - teraz został jeden. Jest okres świąteczny, niezwykle trudno o zastępstwo i Mads dyżuruje 24/24. Niebywałym zagrożeniem staje się w tej sytuacji jego skrywana
choroba. Dodatkowo wkoło niego zaczynają się dziać dziwne rzeczy, niby
takie drobiazgi, ale w pewnym momencie Mads nie wie, czy to jemu coś się
zdaje, czy może rzeczywiście z praktyką po Caroliussenie jest coś nie
tak.
Przejmujące pacjentów zmarłego kolegi, przejmuje także jego
obowiązki niejako powiernika dusz co poniektórych chorych, ale nie
tylko. Szybko się okaże, że
zmarły lekarz był nie tylko medykiem i powiernikiem, ale jeszcze...no
właśnie, nie wiadomo kim w sumie Carroliusen był. Mamy mnóstwo śladów,
lekkich tropów, sporo aluzji, ale nie wiemy nic na pewno. A nastrój
grozy rośnie.
W ciągu następnych dni Mads dowie się wielu ciekawych, wręcz zadziwiających informacji, które postawią zmarłego w dwuznacznym świetle.
Do tego coraz więcej poszlak, śladów wskazuje, że jego śmierć to nie był wypadek.
Ale czy to prawda? Młody lekarz zaczyna się zastanawiać - kim naprawdę był Caroliussen? Jak zginął?
Wraz z córką zmarłego, Line, Mads
dostanie się do piwnicy Caroliussena, gdzie znajdą ogromne archiwum. W
archiwum przez długie lata gromadzone były medyczne i pozamedyczne dane
na temat pacjentów, nieraz boleśnie obnażające ich poczynania oraz fakty
z życia.
Co
się stanie z archiwum? Jakie tajemnice się w nim kryją? Jaki użytek ze
zgromadzonych materiałów robił pozornie godny zaufania lekarz domowy?
Napiszę tylko, że od tego momentu uczucie niepewności i klaustrofobii jeszcze się zacieśnia. Od pierwszej strony
towarzyszyły mi strach, niepewność oraz ciekawość. Od momentu
znalezienia archiwum te uczucia były jeszcze silniejsze. Wraz ze
znalezieniem dokumentów Mads ściąga na siebie wielkie niebezpieczeństwo? Dlaczego? Co takiego znajduje się w papierach po Caroliussenie?
Czy
to jedna z teczek w archiwum była wyrokiem śmierci dla Caroliussena?
Czy pracując nad doktoratem, odkrył coś, czego nie powinien?
Trudno
nawet streścić tę książkę, trzeba ją po prostu przeczytać. Mjaset
stworzył wręcz doskonały mix kryminału, powieści obyczajowej i thrillera
medycznego. Autor ma niewątpliwie talent pisarski, który połączył z
doskonałą znajomością ludzkiej psychiki- postacie przez niego stworzone
to arcydzieło. A sama książka aż kipi intrygami, spoza których wyłaniają
się jednak zwykli ludzie i refleksje nad ich poczynaniami i wyborami.
Przy tym nie zanudza terminologią medyczną. Tylko tak się zastanawiam,
czy po lekturze Lekarza, który wiedział za dużo, odważycie się pójść do
swojej przychodni?!
Was gorąco zachęcam do lektury, a ja
niecierpliwie czekam na kolejne książki Christera Mjaseta. Ta książka to
prawdziwa perełka, której rozpoczynając lekturę nawet w najmniejszym
stopniu się nie spodziewałam.
Christer Mjaset (ur. 1973) jest
lekarzem i pisarzem młodego pokolenia. Dotychczas wydał cztery książki, w
tym dwa zbiory opowiadań - z czego pierwszy, En dans der veien slutter
(Taniec u końca drogi) z 2003 jest zarazem jego debiutem literackim. W
swoich powieściach Mjaset umiejętnie łączy wiedzę lekarską z kunsztem
literackim. Cechuje go narracyjna rzetelność i przywiązanie do detali.
Jego opowiadania, podobnie jak powieści, są wielowątkowe, z bogatą
galerią postaci i skomplikowaną intrygą.
Gdzieś widziałam książkę i zastanawiałam się nad kupnem, bo:
OdpowiedzUsuń- lubię literaturę skandynawską
- lubię kryminały
Czytając Twoja recenzję dochodzę do wniosku, że chyba kupię :-)
Jakoś zawsze mam upór przed czytaniem gdy bohaterem jest lekarz, ale po Twojej recenzji z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuń