Moja książka wydana w 1974 roku w Serii Dzieł Pisarzy Skandynawskich
przez Wydawnictwo Poznańskie przeleżała w biblioteczce wiele
lat. Podchodziłam do niej pewno ze dwa razy i odkładałam. Musiałam
po prostu dojrzeć do tego by ją przeczytać i teraz postanowiłam po nią
sięgnąć w ramach aż trzech wyzwań czytelniczych. I zgadzam się z tym co
wyżej przytoczyłam; powieść jest niezwykła, urzekająca swą liryką i
baśniowością oraz poetyckim pięknem .
Nie zgadzam się jednak z tym co przeczytałam na portalu lubimy czytać,
że jest to książka dla dzieci i dorosłych. Owszem, konwencja w jakiej
została napisana sprawia, że czyta się ją jak zbiór baśniowych
opowieści, ale tematyka w nich poruszana i język jakim zostały
napisane z pewnością dla dzieci byłyby zbyt trudne .
Na książkę składa się wstęp, w którym pisarka prezentuje nam jej głównego bohatera, czyli Gostę Berlinga, proboszcza pewnej parafii w jakiejś zapadłej gminie zachodniej Varmlandii. Proboszcz ten nie
sprostał swoim obowiązkom w trudnej pod wieloma względami parafii,
rozpił się, hulał z kompanami, niedbale wykonywał lub wcale nie
wykonywał swoich obowiązków wskutek czego, mając świadomość, że zostanie
usunięty z parafii przez biskupa, sam ją opuścił. W ten sposób stał się
wyrzutkiem społecznym, taki bowiem los czekał w tamtych czasach w
Szwecji wypędzonego księdza.
Czytaj więcej>>>>>
w wolnej chwili muzę lepiej przyjrzeć się Twoim recenzją. uwielbiam literaturę skandynawską.
OdpowiedzUsuń